Translate

sobota, 25 maja 2013

Wyniki konkursu

Przyznam, że na początku bałem się niskim zainteresowaniem konkursu, ale na szczęście dopisaliście i ostatniego dnia padły najtrafniejsze odpowiedzi.
Nie będę długo się rozpisywać tylko przejdę od razu do ogłoszenia wyników :

And the winner is .....


1. Christian ! You were the best ! You pointed the nearest number !                            Only 15 too small 
2. Tomasz B.                                                                                                            Błąd - 65
3. Alicja T.                                                                                                               Błąd - 73
4. Krzysztof T.                                                                                                          Błąd - 75
5. Radosław K.                                                                                                          Błąd - 93


Prawidłową liczba jest    348   otwartych interkonekcji.

Dziękuję wszystkim za udział w konkursie, to nie ostatni taki - gwarantuję.
Każdy kto spróbował, otrzyma jakiś drobiazg.


Nagrody do odebrania na specjalnej gali, 1 czerwca, prawdopodobnie w Graciarni.

środa, 22 maja 2013

sektor 3-4

Wtorek, środę i czwartek wyjątkowo spędzamy poza pociągiem w sektorze 3-4.
Dostaliśmy polecenie pilnego otwarcia 24 interkonekcji  więc wzięliśmy się do pracy.
Zaczęliśmy na około 800 metrze od punktu 3, pierwszego dnia otworzyliśmy 5 sztuk, ale z pracami wystartowaliśmy dopiero po przerwie, około godziny 13, ponieważ wcześniej musieliśmy poprzewozić sprzęt z punktu 6, oddalonego o około 8 km.
Dziś, dnia drugiego, pojechaliśmy aż na 2250 metr by otworzyć 11 połączeń (nieco więcej niż nasza norma dzienna) ale plan do końca nie został wykonany, ponieważ grupa elektryków nie przygotowała nam stawiska pracy - nie usunęli kabli przeszkadzających w przesunięciu mieszka W, tak więc zrobiliśmy 9 oraz 2 z połączeń planowanych na jutro. Pracowaliśmy bez przerwy, bo tak uzgodniliśmy z przełożonym (tutaj przerwa jest obligatoryjna, na powierzchni musimy być minimum 1h [ plus dojazdy z i do miejsca pracy, czasami przerwa trwa 2h ] ), jednak odległość do pokonania jest spora, a poza tym, zdecydowanie szybciej pracuję się bez przerw, gdy jest się w toku pracy.
Plan na dzień trzeci: elektrycy mają na jutro przygotować pozostałe 2 połączenia, czyli znów przejażdżka hen daleko, otworzenie 2 interkonekcji, powrót na około 1600 metr, otwarcie 6 i koniec.
Piątek ? prawdopodobnie będziemy znów przewozić sprzęt do punktu 6, gdzie od poniedziałku wrócimy do normalnego pociągu.
Ale to wszystko może się zmienić. Tu zmiany następują bardzo często :)


Taka ciekawostka:
Kilka postów temu, ktoś spytał o temperaturę panującą w tunelu.

Odpowiedź jest ciekawa, ponieważ byliśmy dopiero w puntkach 4,5,6 oraz dzisiaj 3.
5-7 jest cieplutko. Około 19-20 stopni, więc bardzo przyjemnie, natomiast punkty 2-4 znajdują się pod Jurą i temperatura tam wynosi około 14-15 stopni.
Poza tym, są zacieki - co paręnaście metrów strumyczek płynie z wolna po ścianie,
w dziurze pod linia QRL (tam gdzie płynie ciekły hel jest lekkie zagłębienie, ponieważ ta linia jest nieco niżej) woda sięga kilku centymetrów.
A najgorsze jest to, że jest tam strasznie nie przyjemnie. Wilgoć bardzo wysoka, zimne powietrze, całe interkonekcję są strasznie chłodne, od samej pracy robi się zimno..
W porównaniu do innych sektorów, tego lubić nie będę...

A tak apropo, każde poprzednie wejście do tunelu, które poznaliśmy, otaczały wielkie hangary, tutaj? Zrobię Wam jutro zdjęcie i pokażę. Zdziwicie się:)

piątek, 17 maja 2013

konkurs !

Witajcie witajcie !

W związku z moim przyjazdem w najbliższym czasie, chciałbym ogłosić konkurs z nagrodami !

Pokrótce przypomnę czym się dokładnie zajmujemy:
LHC jest w tej chwili w czasie LS1 (wielkiego zamknięcia nr1) podczas którego cały akcelerator jest konsolidowany. Wymieniane są kable nadprzewodnikowe, wadliwe magnesy a także całe urządzenie przygotowywane jest do rozpędzenia cząstek do prędkości zbliżonej do prędkości światła w próżni.
Jest nas tu wielu, z każdego zakątka świata, a w samym tunelu można usłyszeć spokojnie kilka ciekawych, egzotycznych dla nas języków.
W skład grupy, która otwiera (i zamyka) interkonekcje pomiędzy magnesami, wchodzimy my, zespół z PWr oraz grupa z University of Athens - roboczo zwą nas Alpha&Omega team.
Dlaczego tak ? Ponieważ jako pierwsi weszliśmy do tunelu i dopiero po wykonanej przez nas pracy kolejne ekipy mogą przystąpić do pracy oraz dlatego że dopiero jak wszystkie prace zostaną wykonane my wchodzimy jako ostatni i zamykamy całość.
Więc jesteśmy początkiem i końcem tego przedsięwzięcia :)


LHC składa się z 1695 interkonekcji około 1100 różnego rodzaju magnesów oraz jest podzielony na 8 sektorów. My kilka dni temu skończyliśmy otwieranie dopiero pierwszego sektora, mianowicie 5-6. Ale nie zaprzestaliśmy na tym, tylko lecimy dalej z 'pociągiem' i aktualnie pracujemy w sektorze 6-7, a Grecy mieli kilka ekstra otwarć w sektorze 4-5. Ile ? nie mogę powiedzieć.

Jako że nasza praca polega stricte na otwieraniu połączeń, pytanie konkursowe jak najbardziej z tym tematem związane a brzmi następująco:




Ile do tej pory łącznie z grupą grecką otworzyliśmy interkonekcji ? *





W zależności od ilości odpowiedzi dostosuję ilość nagród. Na początek wygrywa 5 osób, które będą najbliżej prawidłowej liczby.

Nagrody będą jedynymi w swoim rodzaju pamiątkami z CERNu oraz z LHC z gwarancją, że każdy z tych gadżetów osobiście był w tunelu, na co można otrzymać pamiątkowe zdjęcie potwierdzające ten fakt.

Na odpowiedzi czekam do piątku 24.05.2013 do 23:59 !


* stan na dzień 17.05.2013

piątek, 3 maja 2013

długi weekend

Długi weekend minął, ale w sumie, przyszedł kolejny. 9 maja jest w Szwajcarii dniem wolnym , piątek będzie luźny (albo nie będzie go wcale) i znów dopiero w poniedziałek do pracy.
Czyli tak na prawdę w ciągu ostatnich 14 dni, pracowałem może z 6 dni .
Przyjechali do mnie znajomi z Polski, więc zacząłem zwiedzać. Bo było z kim w sumie.
Zjadłem też najdroższy posiłek w życiu i byłem w mieście, w którym tworzył Freddie Mercury.
Zwiedziłem dwa zamki, kilka knajpek, bo co rusz były przerwy na piwko, oraz zobaczyłem z prawie każdej strony Jezioro Genewskie. Piękne i jedyne w swoim rodzaju.


Przygodę zaczęliśmy w piątek trzeciego maja około 23:30, bo tak przyjechali do mnie znajomi.
Otworzyliśmy z radości butelkę whisky, zaczęliśmy drinkować i się śmiać, bo nie widzieliśmy się już dawno. W sumie, w ciągu ostatnich dwóch lat, widziałem się z nimi trzy razy, listopad 2011 - w Monachium, listopad 2012 - również w Monachium oraz teraz , w Szwajcarii. Czyli ciekawa jest nasza znajomość.

Pobudka w sobotę około 10, spokojne śniadanie, bo pogoda nie sprzyjała, wycieczka do wielkiego outletu pod Nyonem. Tam stało się coś pięknego - wyszło słońce, więc czym prędzej wsiedliśmy w auto i korzystając z okazji, powrót do Genewy i wycieczka.
O 14.30 mieliśmy wizytę w muzeum zegarków Patek Phillipe, ale o tym nie ma co nazbyt długo pisać, bo zegarki piękne, bezcenne i przesadnie zdobione, ale zobaczyć warto było.

Gdy wycieczka się w końcu skończyła (bo martwiliśmy się czy pogoda się nie załamie) ruszyliśmy w stronę Jeziora Genewskiego.
Tam było pięknie. Mimo niezbyt powalających warunków atmosferycznych, każdy spacer przy jeziorze z choć lekką nutą słońca wychylającego się zza wszechobecnych, kłębiastych chmur jest warty poświęconemu mu czasu.

Ten dzień zakończyliśmy dosyć szybko, z winy naszych organizmów, lekko przemęczonych nocnymi posiedzeniami i krótkim snem.
Wróciliśmy do domu, by wieczór spędzić przy texas hold'emie.
Pograli i poszli spać. Kolejny dzień miał być dużo dłuższy.


Niedziele zaczęliśmy szybciej, 9:30 już byliśmy gotowi do wyjazdu, dziś jechaliśmy kawałeczek dalej. Na drugi koniec Jeziora, bo tam, były wybrane przez nas na tę wycieczkę atrakcję.

Gruyères było naszym pierwszym postojem, tam spotkaliśmy piękny zamek, chciałbym napisać XV wieczny, albo coś w tym stylu, ale tak na prawdę, nigdy nie zostało ustalone, kiedy powstał. Zapiski sięgają XI wieku, ale kto wie co było wcześniej. Z pięknym grodem, zmienionym teraz lekko w handlowo-turystyczną stronę.
Było też tam parę innych, dość ciekawych rzeczy do zwiedzenia, jak Muzeum HR Gigera, twórcy Alliena, Fabryka czekolady, oraz fabryka śmierdzących serów.
Jako że wszędzie capiło serami, za ich fabrykę podziękowaliśmy, czekoladki czynne były tylko w dni powszednie, więc został Allien. i To było coś !
Pomimo tego, że ten Pan, był okultystyczno-satanistycznym perwersyjnym zbokiem, to ciężko było nie docenić niektórych z jego prac. A było ich sporo, rycin było setki, trzy metrowych figur kilkanaście, ale niestety nie mam żadnych zdjęć ze środka, ponieważ nie można było ich brać.
Brać ? W kasie spotkaliśmy Panią, która jest polką, ale wyjechała za młodu i nie za bardzo już naszym językiem władała. Przy wejściu poprosiła żeby nie brać żadnych zdjęć. No to nie wzieliśmy.

Następnie wybraliśmy się do knajpki tuż obok zamku, tam pomimo problemów językowych z panią kelnerką, zamówiłem dla naszej piątki porcję Fondue, do tego jakieś piwko i tym podobne.
Po paru minutach dostaliśmy garnek kilkukrotnie większy od jednej porcji, ale no cóż, skoro tak dostaliśmy to chyba tak miało być.
Fondue, to cztery rodzaje sera, topi się je, tworząc płynną konsystencje, dodaje lampkę białego wina i gotowe. Na widelec nabija się pieczywo, warzywa lub inne wg uznania składniki, zanurza w powstałym wcześniej wywarze i spożywa. Całość bardzo oryginalna, dobra, aczkolwiek zdecydowanie do spożywania okazjonalnego.
Zdziwienie nastąpiło dopiero gdy przyszedł rachunek - 140 CHF ..
Zamiast jednej porcji na spróbowanie, dostaliśmy 5 porcji, dla każdego po jednej, tyle że w jednym garnku (tradycyjnie je się zawsze z jednego garnka)
No cóż, zapłaciliśmy, obiecując sobie że stało się to po raz ostatni i więcej takich błędów już nie popełnimy. Dodam również, że zjedliśmy może, jedną trzecią całości...

Po tychże przygodach, pojechaliśmy do Montreux, miasteczka w którym żył i tworzył Freddie wraz z całym swym zespołem, do dzisiaj na jego cześć stoi tam pomnik w chyba jego najbardziej popularnej pozycji.



Puentą tego dnia było dla mnie zwiedzane Chateau Chillon - Zamku na wodzie.
Tu nie ma co opowiadać, to po prostu trzeba zobaczyć, ale wrzucę zapożyczone zdjęcie . Ponieważ moje nie wyszły najokazalej :)




Bądźcie uważni, ponieważ w niedzielę pojawi się pytanie/pytania konkursowe z ciekawymi nagrodami prosto z CERN'u :)