Translate

piątek, 26 kwietnia 2013

Wyzwanie

Piątkowa wizyta u lekarza poszła świetnie. Rozmawiałem po angielsku, nie było problemów
z moją marną znajomością francuskiego. A tak naprawdę do żadnej wizyty nie doszło. Ale
czemu? Dobre pytanie, trzy razy telefonicznie potwierdzałem z moim polskim ubezpieczycielem
 że wizyta jest na pewno umówiona no  i według nich była.

Stawiłem się do szpitala Hopital Universitaire Geneve, molocha, wielkości naszych
klinik na Borowskiej we wrocławiu. Ogrom !

Zgodnie z instrukcjami poszedłem do informacji, spytałem o Internistę i zostałem
przekierowany na parter w zachodnim skrzydle. Trafiłem bez problemu. Tam powiedziałem
Panu w rejestracji o co chodzi dałem numer ubezpieczenia oraz dowód osobisty. Sprawdził
w systemie, nie ma Pana. A do jakiego lekarza? Internisty... Aaa, to drugie piętro.
Okej. Idę. Na drugim piętrze pierwsze problemy, Pani w rejestracji, po angielsku tak
jak ja po holendersku. Na szczęście znalazłem miłą Panią pielęgniarkę, która pomogła
wyjaśnić o co chodzi. Dałem dowód i ubezpieczenie... Nie ma Pana. A Pan do jakiego lekarza?
Internista. A Pan skąd ? Z Polski. Aaa to trzecie piętro 'wojażer'. Okej, poszliśmy z
Pania pielęgniarką... nikogo tam nie było. Ani żywej duszy.
Ahh, poczułem się przez moment jak w ojczyźnie. Już mnie nic nie mogło zdziwić.
Wróciliśmy na drugie piętro, tam mnie Pani zarejestrowała ponownie, tyle tylko, że na
piątek za tydzień !
No cóż, grzecznie podziękowałem. Wróciłem do domu, wykonałem telefon do ubezpieczyciela
również bardzo grzecznie poprosiłem o załatwienie wizyty po raz kolejny z naciskiem
na inną klinikę...

Dziwota, sobota rano, dostaje smsa, zapraszamy na wizyte do nowej kliniki itd itd.
Mają szczęście.
Tam już wszystko poszło bezproblemowo. No, Pani Doktor, mówiła słabo po angielsku, ale
przynajmniej było śmiesznie i medyczne zwroty, których się nauczyłem na kursie
francuskiego w końcu się przydały :)
Nie zapłaciłem nic. W ramach rewanżu ubezpieczyciel dokonał zapłaty 'z góry' co im się nie zdarza.

Mam L4 na poniedziałek i wtorek. Będę żył.

Wniosek?
Nie tylko polska służba zdrowia nie ogarnia :)

2 komentarze:

  1. no i gdzie ta opowieść o wizycie u lekarza? Czekam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za taką kasę to się nie opłaca chorować :).
    Kris

    OdpowiedzUsuń