Dzień za dniem mija, jak krople deszczu podczas burzy. Ciężko je zliczyć, w sumie każdy wygląda tak samo, zmienne są niewielkie.
Tak mijają moje ostatnie dni. Trudno określić tak na prawdę czym się różnią. Poza wtorkowym treningiem w piłkę i piątkowo/sobotnią imprezą, każdy dzień zdaje się być tym poprzednim i w sumie identycznym jak kolejny.
Miało być ciekawie, ambitny tytuł 'Dzień za dniem na obczyźnie' zapowiadał codzienną, ciekawą i wręcz nieprzewidywalną nutkę emocji i doświadczeń, a niestety tak nie jest.
Pracy mamy mało, zaczynamy o 9:00 porannym spotkaniem przy kawce na punkcie zjazdu, a kończymy przeważnie około 16:00 . Dziennie otwieramy między 3 a 10 połączeń w zależności jakie mamy polecenia i limity przedstawione odgórnie. Czasem trzeba podgonić robotę i zrobimy dużo i to w naprawdę dobrym tempie pracy.
Mało tego ! Z okazji naszej niesamowitej pracy i niebywałego tempa, w piątek mamy wolne!
Szefostwo organizuje mam BBQ z piwkiem i winkiem. Więc spotykamy się razem w punkcie ósmym, tam znajduje się piękny betonowy grill i zaczynamy zabawę! O 12:00 w samo południe :)
A potem, jak to w piątek wieczór przydała by się jakaś impreza!
Otworzyliśmy już 50% interkonekcji, czyli około 850 sztuk, czyli wykonaliśmy 25% całej przewidzianej pracy (później jeszcze zamykamy te połączenia po wymienieniu kabli nadprzewodzących itd.)
Oby ta praca nigdy się nie skończyła.
No, Trochę ciężko, gdy nudzisz się w pracy. To czasami bardziej męczące niż cokolwiek. No, ale jakoś wytrzymamy te twoje "nudne" wpisy :P
OdpowiedzUsuńNapisz czy Polacy trzymają poziom czy się za kumpli wstydzisz :-). Będzie trochę emocji.
OdpowiedzUsuńKris